Nabożeństwa ku czci
Św. Rity

Każdy 22. dzień miesiąca,
godz. 17:00 / 18:00.

Więcej informacji...

Msze Święte

Niedziele i Święta:

7:00, 8:30, 10:00,
11:30, 12:45, 17:00

Dni powszednie:

7:00, 18:00
(od 1.X do 31.XII
7:00, 17:00)

Parafia p.w. św. Jana Kantego
Jaworzno - Niedzieliska

Artykuły

Czy to już koniec Solidarności?

(J 15, 1-8)

V Niedziela Wielkanocy w roku 2021 zapewne nie przypadkowo znalazła się między  1 a 3 maja. Nasze pierwsze skojarzenie, kiedy słyszymy 1 maja – to  Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy obchodzony w wielu krajach od 1 maja 1890 r.  jako upamiętnienie wydarzeń w Chicago w 1886 r.  Starsze pokolenie wspomina uroczyste pochody, trybuny pełne działaczy jedynie słusznej ideologii i przewodnią ideę, którą kończył się napisany przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa Manifest Komunistyczny z lutego 1848 r. Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!

Niezmiernie trzeźwym głosem w społecznych napięciach XIX i XX w. był głos Kościoła Katolickiego, który szczególnie mocno wybrzmiał w encyklice  Rerum novarum, papieża Leona XIII z 15 maja 1891 r.  Podkreślając wagą problemu, Biskup Rzymu poddał wnikliwej krytyce zarówno socjalizm wypływający z liberalizmu, jak i  zaborczy imperializm gospodarczy. Sprawujący władzę w państwie są zobowiązani do zadbania o ochronę podstawowych praw ludzi  pracy. Kościół zaś przez powrót do ewangelicznych zasad życia  winien szczególnie intensywnie troszczyć się o odnowę moralną. Gdyby ten głos Leona XIII był  z większą powagą przyjęty przez duchowieństwo i wiernych, i gdyby świat uznał jego głęboką mądrość,  może historia uniknęłaby krwawych rewolucji i wojen. W ten głos Kościoła wpisuje się ustanowienie przez Piusa XII  w 1955 r dnia 1 maja jako wspomnienie św. Józefa rzemieślnika i powierzenie jego wstawiennictwu społecznych i gospodarczych napięć, które ciągle na nowy sposób, w nowych odsłonach targają ludzką rzeczywistością.

Dla wielu Polaków przygotowujących się w zawirusowanym czasie i w zawirusowanym myśleniu do narodowego święta, do  Uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, jej przesłanie duchowe ma już niewielkie znaczenie. Ważniejszy jest wolny czas i możliwość na miarę ograniczeń, jakiegoś wyjazdu. Słowa, które Królowa, wskazując na Jezusa, kieruje do nas, a które są jedynym dla nas ratunkiem:  Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,5), są już prawie niesłyszalne.  Tymczasem chcąc ratować naszą Ojczyznę, chcąc zachować właściwą równowagę społeczną, chcąc życie swoje spełnić, zachowanie tego polecenia Matki Chrystusa i naszej Matki, jest fundamentalne.

Dlaczego?

Wierząc w bóstwo Jezusa Chrystusa, tak jak wierzyła Maryja, oraz wypełniając Jego polecenia, tak jak je słyszymy w naszych sumieniach, znakomicie współpracujemy z Bogiem w dziele stwarzania. Do takiej współpracy, opartej na miłości Boga i bliźniego,  jesteśmy stworzeni. Uwolnieni przez Jezusa od grzechu możemy podjąć  pracę z przyjemnością i ze skutecznością przekraczającą nasz ludzki wkład. 

Znakomicie oddaje to dzisiejsza Ewangelia. Jezus Chrystus, Syn Boży, przypomina nam, że z miłości do nas podzielił nasz ludzki los, przyjmując na siebie prawdziwe człowieczeństwo. Trafnie określił to Sługa Boży bp. Jan Pietraszko, mówiąc o tym, że w Chrystusie w niepojęty dla umysłu człowieka sposób doszło do „zrośnięcia się Boga z człowiekiem w jedną całość, w jeden żywy, owocujący organizm”. Wsłuchując się w przypowieść Jezusa o winnym krzewie, natychmiast staje przed każdym z nas pytanie: jestem żywą cząstką tego Bosko-ludzkiego organizmu, albo już umarłą?

Stawiamy sobie, my Polacy, w tym całym kontekście społeczno-gospodarczo-politycznym pytanie: co zrobiliśmy z Solidarnością, ruchem, który był fantastyczną aplikacją Ewangelii w życie codzienne, jakże podzielonego społeczeństwa. Rewolucją, która nie była skierowana przeciwko nikomu, której hasłem było – Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12,21). Rewolucją, która była szansą niespotykanej w  dziejach narodowej odnowy i przywrócenia kultury pracy.

 I znów stawiamy sobie pytanie – czy żyjemy tą ideą tak, jak żył nią św. Jan Paweł II, jak żył  nią bł. ks. Jerzy Popiełuszko i wielu im podobnych, czy też idea rozminęła się z życiem? Przykładów takiej politowania godnej postawy mamy aż nadto, a może stać nas na to, aby poskładać się na nowo. Z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych!

                              

 

                                                                                                   Ks. Lucjan Bielas

Pasterze, złodzieje i rozbójnicy

(J 10, 11-18)

Tytulatura Jezusa Chrystusa, tym różni się od wszystkich innych na tym świecie , że jest prawdą o Nim, a nie mniej lub bardziej zbiorem określeń, których często celem jest zaspokajania  próżności. Ta tytulatura Jezusa pozwala nam na jeszcze głębsze zrozumienie Jego i Jego misji, na odnalezienie siebie w przestrzeni, jaką On przez jej pełnienie dla nas stwarza.

I tak mówimy o Jezusie, że jest Synem Bożym i rzeczywiście nim jest, jednorodzonym i odwiecznym; mówimy o Nim, że jest królem i rzeczywiście nim jest, i to panującym nad wszechświatem; mówimy o Nim, że jest sługą i jest nim i to najbardziej ze wszystkich uniżonym; mówimy o Nim, że jest arcykapłanem i to też jest prawdą, bo składa Ofiarę najdoskonalszą ze wszystkich innych. Dziś Chrystus nazywa siebie „Dobrym Pasterzem”. Czyni to z pokorą, bo taka jest prawda o Nim. Wydaje się, że właśnie ta prawda o Jezusie i Jego misji jest nam dziś szczególnie potrzebna.

Aby lepiej zrozumieć tytuł Dobry Pasterz, trzeba popatrzeć na kontekst dzisiejszej Ewangelii. Zaskakujące jest to, że zanim Chrystus określi siebie jako pasterz, to nazwie siebie bramą owiec (J 10,7). Tylko przez nią można dostać się pod opiekę Dobrego Pasterza. Są jednak tacy, którzy z pominięciem bramy próbują się do owczarni dostać – wdzierają się inną drogą (J 10,1). W dosłownym tłumaczeniu z greki oznacza to tych, którzy wspinają się na ogrodzenie, aby przez nie przejść. To złodzieje i rozbójnicy, którzy nie mają prawa wejść do owczarni, ale próbują się dostać. Papież Benedykt XVI stwierdził, że owo wspinanie się, oznacza również karierowiczów. Dotyczy to zarówno tych, którzy do swojej kariery politycznej, biznesowej itp. wykorzystują Kościół Chrystusowy, jak i tych, którzy kapłaństwo, pojmują jako drogę życiowego awansu, który z prawdziwą służbą nic nie ma do czynienia.  Na wzór Jezusa nazywają siebie pasterzami, ale z Jezusem nie mają wiele wspólnego. Papież Benedykt zaznacza z całą mocą, że jedyną drogą do awansu na urząd pasterza w Kościele Chrystusowym – jest krzyż. Słowa Jezusa: życie moje oddaję za owce, są podstawą i wytyczną dla wszystkich pasterzy w Jego owczarni.

Coraz częściej słyszymy, że ze strachu przed chorobą, kapłani odmawiają posługi duszpasterskiej. Są to niestety rozbójnicy i złodzieje. To, co czynią, jest największą podłością! Niestety zawsze w Kościele tacy byli i będą. Jezus o nich wie i paradoksalnie przez nich też działa, a sakramenty przez nich udzielana są ważne. Wszechmocny Jezus jest ponad ludzką głupotą. Świadomi tego, nie możemy z powodu ich żałosnej działalności, rezygnować z owczarni Jezusa i z Niego samego, jako Dobrego Pasterza.  Po to dostaliśmy oczy, uszy i rozum, aby ponad tym całym bałaganem w świecie, Jego zobaczy, Jego usłyszeć i do Niego się przyłączyć, na Jego warunkach.

Dziękuję Ci  Jezu – Dobry Pasterzu, że w tym całym naszym pogubieniu jesteś z nami. Dziękuję za Twoją obecność, za Twój głos, za przestrzeń wokół Ciebie, gdzie czuję się bezpieczny. Dziękuję za każdego Twojego pasterza, który przede mną nie ucieka i jest gotów oddać za mnie życie.                                                                                                

 

 

                                                                                                       Ks. Lucjan Bielas

Bezpieczna bliskość

(Łk 24, 35-48)

W jednej z internetowych dyskusji, dotyczącej aktualnych przemian społecznych, znany psychiatra stwierdził, że niebezpiecznie przesunęły się akcenty w naszych ludzkich relacjach. Mówiąc chory człowiek, akcentujmy słowo – chory, a przecież to nie przymiotnik, lecz podmiot – człowiek, jest najważniejszy. To przesunięcie akcentu w potocznym języku oraz idące za tym zmiany w zachowaniu, powodują utratę niesłychanie ważnej dla ludzi relacji, a mianowicie – utratę bliskości. Dystans, maseczki, zdalne nauczanie, zdalna praca, teleporady medyczne, izolacja i kwarantanny wprowadzane w imię wyższego dobra odpowiedzialności za swoje i drugich zdrowie, mają swoje działanie uboczne – utratę bliskości. Do tego dochodzi Msze św. online, Komunia św. duchowa i odłożenie Sakramentu Pokuty na bezpieczniejsze czasy, czyli również i z  Panem Bogiem – utrata bliskości.

Wielu ma tę świadomość, że zniewolenie zatomizowanej i zastraszonej społeczności jest bardzo łatwe i wydaje się, że na tym etapie stało się to faktem.

Może ktoś słusznie powiedzieć – człowieku, po co to mówisz? Przecież my to wszystko wiemy, a i tak  nic nie możemy zrobić. Może się to kiedyś samo skończy – poczekajmy.

A może trzeba popatrzeć na to jeszcze inaczej. Może jesteśmy dziś jak Apostołowie w Wieczerniku. Jezus staje pośród nas i mówi: „Pokój wam”. Zatrwożonym i wylękłym zdaje się, że widzimy ducha. Lecz On mówi do nas: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. A potem pokazuje nam swoje rany na nogach i rękach, atrybuty Jego uwielbionego ciała. I ciągle niedowierzających zaprasza do stołu, i już nie ryba pieczona jest na nim, lecz On sam pod postacią chleba i wina. Bliżej Chrystusa, bliżej Boga i bliżej człowieka na tym świecie być nie  można.

Dla wielu to rozważanie nie ma sensu i jest tylko niezrozumiałą, pustą grą sów. Dla niewielu zaś jest to fakt, za który są gotowi oddać życie. W tej oczyszczającej bliskości doświadczają mocy, która daje wewnętrzny pokój i pozwala z miłością wyjść na ulice pogubionego i zniewolonego świata.

Niespełna 2000 lat temu, Apostołowie wyszli z Wieczernika na ulice Jerozolimy, Antiochii, Rzymu i innych miast i wiosek. Zachowując ówczesny porządek społeczny, przez wewnętrzną bliskość z Jezusem, przemieniali zniewolony antyczny świat. Fakt, że to się udało tej mniejszości,  jest niezaprzeczalnym cudem wpisanym w historię ludzkości. Dzisiaj  my  możemy  wyjść na ulice naszych miast i wiosek.  Zachowując aktualny porządek społeczny, możemy, przez wewnętrzną bliskość z Jezusem, przemienić zniewolony współczesny świat.

 Jezu przymnóż mi wary, abym był jeszcze bliżej Ciebie i człowieka!

                                                                             

 

                                                                                           Ks. Lucjan Bielas

Diabeł nie powie słowa – „mój”

(J 20,19-31)

 

Pytania nurtujące nasze głowy przybierają dzisiaj zaostrzoną formę. Jest ona tym ostrzejsza, że nie mamy zadowalających na nie odpowiedzi. Przeplatająca się śmierć z życiem, zdrowie z chorobą, władza z wolnością, miłość z grzechem i wiele innych sprzeczności, zawirowuje nasze myślenie, naszą pracę i nasze relacje. Spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem, w swym absolutnie ponadczasowym wymiarze jawi się jako jedyne, prawdziwie porządkujące Chaos, jaki jest w nas i wokół nas.

Dlaczego właśnie to spotkanie?

Bo ono trwa! Zmieniają się osoby, a On jest! Znakiem rozpoznawalnym żyjącego Jezusa są Jego śmiertelne rany.  To jest fakt, a nie dezaktualizujący się trick z Hollywood. Jezus Zmartwychwstały jest żywy w ludzkiej postaci, choć inną kategorią ludzkiej egzystencji. Jest  człowiekiem w ciele uwielbionym, któremu nie zagraża niebezpieczeństwo śmierci. Podlega zmysłowemu doświadczeniu innych ludzi, lecz wykracza daleko poza jego możliwości poznawcze. Przenosi się aktem woli z miejsca na miejsce; je, ale nie musi jeść, raz jest zmaterializowany, raz się dematerializuje; rozpoznawalny jest wtedy, kiedy On o tym zadecyduje.

Opisane w Ewangelii spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym było spotkaniem również fizycznym. Jezus, mówiąc: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli, zaznaczył, że to spotkanie może odbyć się  tylko na płaszczyźnie duchowej, gdzie wiara przechodzi w pewność. Cały kontekst wypowiedzi związany z niedowiarstwem Tomasza oraz określenie błogosławieni  wskazuje na większą rangę spotkania opartego tylko na wierze. Ponieważ nigdzie nie mamy wzmianki o spotkaniu Zmartwychwstałego z Jego Matką, to możemy spokojnie przyjąć, że ta ocena przede wszystkim Jej dotyczy. W tej przestrzeni jest również miejsce dla nas.

Skoro Jezus zmartwychwstał to i my razem z Nim zmartwychwstaniemy. Jest to najbardziej rewolucyjna informacja w dziejach ludzkości. Ten, kto tego doświadcza, przeżywa całkowite przewartościowanie swojego myślenia, zupełnie inaczej  patrzy na życie i śmierć; na zdrowie i chorobę; na grzech i na miłość oraz na wszystko, co jest z tym związane.

Zwycięstwo nad śmiercią jest u Jezusa integralnie związane z zadośćuczynieniem za ludzki grzech. Będąc prawdziwym człowiekiem, dzięki Boskiej naturze zmartwychwstał, dzięki Boskiej naturze zbilansował wszystkie nasze grzechy. Jest to jedyny w dziejach świata akt prawdziwego wyzwolenia człowieka z niewoli, w którą sam się wpędził, a z której sam wyjść nie może. Dlatego też Zmartwychwstały zwraca się do Apostołów, ustanowionych przez Niego misjonarzy prawdziwej wolności, słowami: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Tak uposażeni mogą ruszać z  posługą prawdziwej wolności  w świat i w jego historię.

Uwolniony człowiek może wejść w najpiękniejszą i najbardziej kreatywną relację z Bogiem. Uwolniony od zwątpienia Tomasz wypowiada kluczowe słowa: Pan mój i Bóg mój. Diabeł wie, że Chrystus zmartwychwstał, lecz nigdy nie wypowie słowa – mój, słowa wyrażającego miłość.  Diabeł wie, że Chrystus jest Panem i że jest Bogiem, lecz bez tego mój, nic mu z tej wiedzy.

W tym czasie wyjątkowego zniewolenia warto sobie postawić pytanie: - czy kiedykolwiek w swoim życiu, doświadczając Jezusa Zmartwychwstałego, powiedziałem świadomie i z całym przekonaniem: Pan mój i Bóg mój!

 

                                                                                                                 Ks. Lucjan Bielas

Spotkanie przy pustym grobie

(J 20,1-9)

Na rubieżach Imperium Rzymskiego w Jerozolimie, w pierwszy dzień po szabacie i świętach Paschy, roku 30 lub 33, miało miejsce spotkanie  kilku osób, przy pustym grobie. Kluczową postacią tego spotkania był i jest Jezus Chrystus, który w noc z Szabatu na pierwszy dzień tygodnia w tym grobie zmartwychwstał i ten grób własną mocą opuścił. To spotkanie, jak żadne inne zmieniło obraz świata, mało tego, i jak żadne inne trwa do dzisiaj i trwać będzie do końca świata.

To spotkanie zmieniło dotychczasową logikę tygodnia i logikę świętowania. Pierwszy dzień wg Księgi Rodzaju był dniem, w którym rozpoczął się akt stwórczy. Siódmy dzień, który jako jedyny miał swoją własną nazwę – szabat, był dniem świętym – spoczynkiem Boga i człowieka. Jezus zmartwychwstał w nocy, na początku dnia pierwszego, rozpoczynając tym samym nowe stworzenie, a dzień pierwszy stał się Jego dniem – Dniem Pańskim. Świetnie ujął to żydowski filozof dialogu Franz Rosenzweig, który w Dniu Pańskim widział święto początku: Chrześcijanin jest tym, który wiecznie rozpoczyna, spełnienie go nie obchodzi. Jeśli początek jest dobry, wszystko jest dobre.

Siła wiecznej młodości chrześcijan, płynąca od Zmartwychwstałego, była tak wielka, że w 321 roku cesarz rzymski Konstantyn Wielki, wtedy jeszcze poganin, ogłosił: Wszyscy sędziowie i ludność miejska oraz wszelkiego rodzaju rzemieślnicy mają wstrzymać się od pracy w czcigodnym dniu słońca. I tak żydowski pierwszy dzień i pogański dzień słońca stał się nową formą świętowania – Dniem Pańskim. Zdaniem  Konstantyna  to właśnie sprawowany kult czynił ten dzień czcigodnym. Choć kult ten wprost nie był nazwany, lecz wszystkim było wiadome, że była nim Eucharystia – uobecnienie śmierci, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Chrystusa. W niej właśnie to spotkanie przy pustym grobie ze Zmartwychwstałym, trwa i trwać będzie, albowiem Jezus żyje życiem, którego Mu już nikt nie odbierze. Otwiera to dla nas śmiertelnych ludzi, którzy są wraz z Nim przy pustym grobie, nowy sposób życia, a całemu stworzeniu, nadaje nowy wymiar.

Dzisiaj, stojąc przy grobie Jezusa w maseczce, z głową pełną  informacji o chorobie i śmierci, doświadczając globalnego zawirowania, znów przypominam sobie Konstantyna Wielkiego, który w swoim czasie dźwigał odpowiedzialność, za ówczesny świat. W swych postanowieniach dotyczących Dnia Pańskiego posunął się on jeszcze dalej: wszyscy otrzymują pozwolenie na dokonywanie emancypacji i wyzwalanie niewolników w dniu świętym i nie zakazuje się podejmowania związanych z tym czynności. Tak więc dwa ważne akty prawne związane z wolnością człowieka, przez dokonanie ich w Dniu Pańskim, otrzymywały nową jakość, a mianowicie: wyjście syna spod władzy ojca rodziny (emancypacja) oraz wyzwolenie niewolnika.

Może ten szukający wiary pogański cesarz, chce mi powiedzieć, przy pustym grobie Chrystusa, że zachowując odpowiedzialność niezależnie od ruchów matadorów tego świata, z Nim zachowam życie i wolność, których mi nikt nie odbierze

 

 

                                                                                  Ks. Lucjan Bielas

Dzisiaj potrzeba nam Króla!

(Mk 11, 1.10)

(Mk 14, 15,47)

W tym roku, na wpół zamknięty charakter Niedzieli Palmowej, jeszcze bardziej odsłania jej głęboki sens. Z jednej strony radość uroczystego wjazdu Chrystusa do świętego miasta królów, do Jeruzalem, który uruchomił w mieszkańcach wizję króla, którego tak bardzo wtedy potrzebowali. Wydawało im się, że Jezus jest w stanie  tę wizję wypełnić, temu zadaniu sprostać, tak, jak tego oczekiwali. Rozumiemy ich znakomicie, bo też by się nam tak wydawało.

Odczytywana we wszystkich kościołach w liturgii czytań „Męka Pańska” zdaje się zupełnym zaprzeczeniem oczekiwań przywódczej roli Jezusa Chrystusa na tym świecie.

Czy tak jest naprawdę? Czy te wydarzenia zaprzeczają sobie? Dlaczego właśnie dzisiaj Kościół zestawia je ze sobą w jednej liturgii?

Spróbujmy poszukać odpowiedzi w jedynej bajce, jaka znalazła się Biblii. Opowiedział ją Jotam, syn Gedeona, jedyny spośród braci, który został przy życiu po mordzie dokonanym przez Abimeleka. Tenże, syn Gedeona i nałożnicy postanowił przez morderstwo przejąć władzę, do czego namówił swoich bogatych ziomków z Sychem. To do nich, stojąc na szczycie góry Garizim, Jotam skierował przedziwną opowieść:

”Posłuchajcie mnie, możni Sychem, a Bóg usłyszy was także. Zebrały się drzewa, aby namaścić króla nad sobą. Rzekły do oliwki: ”Króluj nad nami!” 

Odpowiedziała im oliwka: ”Czyż mam się wyrzec mojej oliwy, która służy czci bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?”

Z kolei zwróciły się drzewa do drzewa figowego: ”Chodź ty i króluj nad nami!” 

Odpowiedziało im drzewo figowe: ”Czyż mam się wyrzec mojej słodyczy i wybornego mego owocu, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?” 

Następnie rzekły drzewa do krzewu winnego: ”Chodź ty i króluj nad nami!”

Krzew winny im odpowiedział: ”Czyż mam się wyrzec mojego soku, rozweselającego bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?”

Wówczas rzekły wszystkie drzewa do krzewu cierniowego: ”Chodź ty i króluj nad nami!”  Odpowiedział krzew cierniowy drzewom: ”Jeśli naprawdę chcecie mnie namaścić na króla, chodźcie i odpoczywajcie w moim cieniu! A jeśli nie, niech ogień wyjdzie z krzewu cierniowego i spali cedry libańskie” (Sdz 9, 7-15).

Ten tekst miał swoje znaczenie w tamtej historycznej sytuacji. Twarde przesłanie, że Abimelek nie nadaje się króla, a jego panowanie będzie miło dramatyczny koniec, zarówno dla niego, jak i dla możnych z Sychem, w całości się spełniło (por. Sdz 9, 22-57).

Ma ten tekst swoją ponadczasową mądrość. Jeżeli chcesz być władcą, chcesz być przywódcą, musisz zrezygnować ze swojej osobistej misji i całkowicie służyć innym. Jeśli nie umiesz dokonać takiej rezygnacji, nie sięgaj po władzę. Bo jeżeli to zrobisz, na pewno przegrasz. Znakomicie rozumiała to oliwka, drzewo figowe i krzew winny.

Ma ten tekst swoje mesjańskie znaczenie. Zwróciła mi na to uwagę pewna młoda katechetka. Właśnie cierniem ukoronowany Chrystus prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, zawisł na drzewie krzyża. Oddał wszystko to, co ludzkie z miłości do nas i śmiercią niewolniczą odkupił winy całej ludzkości. Spalił tym samym „cedry libańskie”, symbole ziemskiej władzy królewskiej i sam stał się jedynym prawdziwym władcą tego świata – cierniem ukoronowanym.

W tym kolejnym dniu osobliwej pandemii, którą nie do końca rozumiem, patrzę na Jezusa w cierniowej koronie i w Nim pragnę położyć całą moją ufność. Tylko z Nim nie przegram!

 

 

                                                                                          Ks. Lucjan Bielas

Podkategorie

Nabożeństwa ku czci
Św. Rity

Każdy 22. dzień miesiąca,
godz. 17:00 / 18:00.

Więcej informacji...

Msze Święte

Niedziele i Święta:

7:00, 8:30, 10:00,
11:30, 12:45, 17:00

Dni powszednie:

7:00, 18:00
(od 1.X do 31.XII
7:00, 17:00)

Copyright © Parafia p.w. św. Jana Kantego w Jaworznie - Niedzieliskach, 2024

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Polityka Plików Cookies dostępna jest do przeglądu na stronach GIODO tutaj.